Sunday, January 24, 2010

Warszawskie byłe tereny wojskowe i przykro nam to powiedzieć, żadnych nowych wskazówek

Warszawskie byłe tereny wojskowe i przykro nam to powiedzieć, żadnych nowych wskazówek

Cóż, przykro nam to przyznać, ale nie znaleźliśmy go dzisiaj
Wczoraj wszystko wyglądało pozytywnie i jakoś czuliśmy że wystarczyło iść na przystanek autobusowy i „zabrać go”. Ale tak nie było. Ilja wziął pierwszą zmianę na dworcu, podczas gdy my poszliśmy na dawne tereny wojskowe.

To dość straszne miejsce z ruinami starych domów. Niektóre mają zawalone dachy i ściany, inne, w lepszym stanie, są zamieszkane przez ludzi z ulicy. Oni wszyscy mieli rację. Niektórzy byli mili i zadowoleni ze schronienia jakie mieli, ale nie mogli potwierdzić czy widzieli Emila.
Moim zdaniem mogło być tak, że Emil miał tam gdzieś swój mały kącik. Jednak mimo, iż to miejsce wydaje się odpowiednie dla ludzi którzy chcą w jakiś sposób być zostawieni w spokoju sądzę, że do tej pory znalazłby sobie spokojniejsze miejsce jako, że to jest blisko głównego dworca i na pewno wiele osób chodzi tam na narkotyki.
Niewątpliwie to jest miłe i dzikie miejsce w lecie, ale teraz gdy jest -16°C już nie jest takie dobre chyba, że dla ludzi w troszkę lepszych budynkach… a skoro ci sąsiedzi o nim nic nie wiedzieli … nie.
Dlatego poszliśmy dalej do punktu ksero i skopiowaliśmy 100 razy plakat w formacie A3 by mieć co rozwieszać. Potem poszliśmy by sprawdzić jakąś jaskinie czy dziurę w ziemi na obszarze, gdzie był jeden z krakowskich obozów koncentracyjnych podczas okupacji nazistowskiej. Było to coś w rodzaju wielkiej dziury ale na szczęście nie było tam Emila... Lodowata, pełna sopli i duchów. Mam nadzieję, że on ma gdzieś ciepłą chatkę z małym ogniskiem, mój chłopiec.
Potem poszliśmy nad jezioro blisko miasta, gdzie jak słyszeliśmy powinna być jaskinia w której nielegalne grupy nazistów zbierają się w lecie. Niestety jedno spojrzenie na jezioro wystarczyło. Było za duże by tam natychmiast dotrzeć. No i było za zimno! OK, on mógł tam być, ale tam wszędzie byli ludzie biegający i wspinający się i nie wydawało się to zbyt przyjaznym czy wygodnym miejscem by tam żyć. Ponieważ Filip musiał wracać dziś do Warszawy zdecydowaliśmy się zostawić to na później i wrócić na dworzec autobusowy, do centrum handlowego i tuneli pod dworcem zanim skończy nam się czas. Strażnicy pozwolili mi powiesić plakat wewnątrz dworca autobusowego, ale nie było tam Emila.
Tak więc poszukiwania jutro trwają nadal i będziemy się starać dotrzeć do bibliotek w centrum, porozmawiać z policją o nagraniach ze sklepu, wydrukować zdjęcia, dowiedzieć się gdzie można znaleźć punków, raz jeszcze porozmawiać z obsługą sklepu optycznego i iść do sławnych i ważnych undergroundowych/alternatywnych kawiarni gdzie spotykają się ludzie. No i rozwiesić plakaty oczywiście. Przy okazji, dzięki za pieniądze na plakaty, jedzenie i gaz na tę podróż.
Filip zapewne jutro zamieści na picassie zdjęcia stąd, wiec myślę, że wkrótce zobaczycie tu kilka. Podążajcie dalej za naszą przygodą by odnaleźć Emila. Mamy nadzieję i odczucie że koniec tych poszukiwań jest bliski, ale jak wiecie wszyscy możemy się mylić. On może być gdziekolwiek.

David.


No comments:

Post a Comment